niedziela, 12 grudnia 2010

Podoficer w mundurze wyjściowym – środkowy okres wojny

Teoretycznie wg regulaminu od wyjściowego munduru obowiązywała kurtka typu Waffenrock M35. Efektowne to wdzianko wraz ze zmianami w całej niemieckiej armii narzuconymi przez ekonomię i praktykę wojenną zaczęło ustępować miejsca bluzom służbowym, a nawet niekiedy polowym. Stąd nie powinien dziwić obraz żołnierza Wehrmachtu, biorącego ślub w czasie wojny, w wyczyszczonym i pocerowanym mundurze, w którym jeszcze parę dni wcześniej leżał w błocie okopów.

Bluza typu Waffenrock wprowadzona została jako część umundurowania paradnego, ceremonialnego i wyjściowego, rozkazem z 29 czerwca 1935 roku, wraz z „kamiennoszarymi” spodniami z wypustką w barwie broni. Jej wzór bazował na wyglądzie kurtek mundurowych armii kajzerowskiej. Teoretycznie zaprzestano ich produkcji na początku 1940 roku. Rozkaz z 21 marca 1940 roku nakazywał by wszystkie znajdujące się w armijnych magazynach kurtki tego typu, zmodyfikować i dostosować do potrzeb mundurowych w jednostkach szkoleniowych (jako podstawowe umundurowanie służbowe dla rekrutów).
Oczywiście rozkaz ten nie dotyczył Waffenrock’ów prywatnie zakupionych przez oficerów i podoficerów oraz niekiedy szeregowych żołnierzy (którzy również mieli prawo do nabywania umundurowania u koncesjonowanych krawców).
W 1937 roku wydany został rozkaz, który wstrzymywał produkcję „kamiennoszarych” spodni z wypustką w barwie broni, oraz jednocześnie wyprucie jej z używanych już egzemplarzy.
Jak większość z tego typu rozkazów, tak i ten nigdy nie był respektowany przez wszystkich żołnierzy.
Nie dość, że do ślubu ten podoficer założył drelichową kurtkę służbową, to jeszcze ma właśnie spodnie z wypustką w barwie broni, a biorąc pod uwagę fakt, że gość ma EK2, to znaczy, że na pewno miało to miejsce po 1939 roku.

Przechodząc do sylwetki podoficera (w tym konkretnym wypadku Feldwebla) z moich zdjęć – najpierw je zaprezentuję, a poniżej nich omówię.

Do przygotowania takiej sylwetki zainspirowało mnie poniższe zdjęcie. Jak widać ów sierżant, ma na sobie właśnie kurtkę służbową, a nie Waffenrock.

W moim wykonaniu jest to kurtka służbowa, której wygląd wzorowałem na kilku zachowanych egzemplarzach, miedzy innymi tych:



Ich cechami charakterystycznymi jest kołnierz o szerszych, bardziej szpiczastych klapach (jak na zdjęciu poniżej),

„francuskie mankiety” rękawów, dolne kieszenie bez miechów. Są one bowiem pochodną rozwiązań używanych przez pewien czas w Wehrmachcie w bluzach służbowych typu Dienstrock.

Moja kurtka to produkt jednego z mniej popularnych, dalekowschodnich (oczywiście…) producentów. Wymagała ona szeregu poprawek. A i tak widzę, że nadal kołnierz nie układa się tak jak chciałbym.

Adler naszyty na ciemnozielonej podkładce (Klaus jeszcze raz dziękuję!) tak jak czynione było to na Waffenrockach – potem praktykowano to w przypadku właśnie bluz polowych / służbowych, które miały służyć jako umundurowanie wyjściowe (czyli takich lepszych).
Patki kołnierzowe również naszyłem na podkładkach z ciemnozielonego sukna.
Naramienniki czesnego wzoru (spiczaste) – żołnierze bez zasług bojowych, ale o długim stażu, chętnie podkreślali swoją wysługę lat, nosząc naramienniki wczesnego wzoru nawet w późnym okresie wojny.

Do bluzy założyłem „kamiennoszare” spodnie M37 (produkcji (ponoć nieżyjącego już) „Mrówki”) – tak jak było to praktykowane do Waffenrocka.

1) pas paradny to produkt z STURM’a. Wykonany mniej więcej poprawnie. W przeciwieństwie do pasów głównych do munduru polowego, pasy paradne wykonywane były przeważnie mizdrą do wewnątrz – była ona albo starannie szlifowana, albo oklejana filcem. I tak też ta replika jest zrobiona.
Pas produkcji STURM’a szyty jest niestety czarnymi, syntetycznymi nićmi, brzydko wszyty jest język regulacyjny, a po za tym zanitowany w nim hak (wyglądający na pierwszy rzut oka prawidłowo) ma niestety za krótki języczek i trzeba się mocno napocić ze szczypcami płaskimi, żeby coś z nim sensownego zrobić.
2) żaba do bagnetu paradnego to też produkt wymienionej wcześniej firmy – zwykła żaba bez zapięcia, w której polakierowałem przód. Co ciekawe żaby do bagnetów paradnych WH produkowane były nawet z gumy, żeby się ładnie świeciły :)
3) sam bagnet paradny to replika, którą znalazłem na popularnym w naszym kraju serwisie aukcyjnym – moim zdaniem zaskakująco udana. Sam bagnet ładny, a pochwa solidna i też nie razi (według mojej wiedzy to jest to wersja krótsza bagnetu paradnego WH, używana przed podoficerów). Replikę chwostu („Troddel’a”) nabyłem przez Ebay od jakiegoś pakistańskiego producenta – sama gałka jest ciut za mała niestety – ale fajnie, że miał akurat wersję podoficerską!
4) czapka służbowa, to od lat używany przeze mnie produkt Yanik’a (po modyfikacjach) – stąd mocno jest już wysłużona; rękawiczki zamszowe,

6) buty – tutaj miałem największy problem. Teoretycznie powinny to być trzewiki M37. Jednak na bardzo wielu zdjęciach żołnierzy WH w mundurach wyjściowych, zwłaszcza podoficerów, widać wyraźnie, że mają oni inne obuwie – bez charakterystycznego, spiczastego czuba. Jak się okazało, zwłaszcza podoficerowie często używali cywilnych półbutów, albo trzewików zamawianych prywatnie swym wyglądem przypominających bardziej obuwie cywilne (m.in. bardziej wypukły czub). Bardzo często nie było to obuwie podkuwane. Mnie się udało dostać na moją nogę właśnie takie, nieużywane trzewiki, które uważam, że są świetne.

Czekam, więc na wszelkie Wasze komentarze, uwagi i pytanie.

PozdrawiamHindus

"Moja rekonstrukcja historyczna" - co to ma być?

„Moja rekonstrukcja historyczna” – pod takim tytułem postanowiłem rozpocząć swój autorski projekt, nad którego powstaniem rozmyślałem już od szeregu miesięcy.
Jest on między innymi odpowiedzią na stawiane mi kiedyś często propozycje, sprowadzające się do wyświechtanej formułki: „…może pokazałbyś swoją sylwetkę, skoro krytykujesz innych…”.
Przede wszystkim jednak mój domowy pawlacza zaczął już pękać w szwach od gromadzonego na nim szpeju, więc pomyślałem, że warto było by zinwentaryzować go.
Najlepszym sposobem wydało mi się poukładanie go w porządku chronologicznym, geograficznym i funkcjonalny, założenie na siebie i danie sobie zrobić w nim fotografii.
Od razu zastrzegam, że zdjęcia mojej osoby nie pretendują do miana zdjęć „historycznych”, do których przyzwyczailiśmy się oglądając w Internecie obrazki z inscenizacji / pokazów. Dlatego moje nie są postarzane, czy w inny sposób „waloryzowane” – są to zdjęcia z cyfraka, na których ma być w miarę wyraźnie wszystko widać (dlatego jakby gdzieś na przykład pojawiały się na zdjęciach zabawki mojego syna, to nie zdziwcie się ;)
Funkcjonalności bloga pozwalają na zamieszanie na nim zdjęć o dużej rozdzielczości – więc jak ktoś chce zobaczyć je w oryginalnym rozmiarze, wystarczy, że na nie kliknie.

Blog ma z definicji formułę otwartą – na którą w pełni świadomie się zdecydowałem – każdy z odwiedzających może pozostawić pod postami swoje komentarze (nie trzeba w tym celu logować się, czy w inny sposób „autoryzować”, więc jak nawet ktoś będzie chciał wylać na mnie swoje frustracje, to nie będę się przed tym bronił).

Liczę na Wasze konstruktywne uwagi – może dzięki nim wspólnie znowu będziemy mieli szansę czegoś się nauczyć. Tym bardziej, że żadna z sylwetek, które chcę zaprezentować nie będzie na pewno wzorcową / idealną, więc chętnie posłucham Waszych opinii, bo dzięki nim będę mógł je poprawić / zmienić.

Ze względu na charakter moich poczynań w tym projekcie, przypuszczam, że niska będzie częstotliwość publikacji postów na tym portalu. Uzależnione jest to w dużej mierze od życzliwości mojej żony, która jest autorką zdjęć i działań związanych z administracją forum naszej grupy.

Na początku tego postu napisałem, że jest to mój autorski projekt. Rozumiem przez to, że wszystkie publikowane tu przeze mnie uwagi są wyłącznie moimi własnymi przemyśleniami, nie koniecznie związanymi z projektami realizowanymi przez naszą grupę i tylko i wyłącznie mnie należy obarczać za ich wygłoszenie odpowiedzialnością (gdyż wiążące są tylko wobec mojej osoby)!

Pozdrawiam
Hindus